niedziela, 24 czerwca 2012

Pracowity weekend

Pogoda miała się popsuć na weekend. Dzisiejsze 30 stopni w cieniu o godzinie 17 chyba dobrze obrazuje popsutą pogodę?
W piątek rozpoczęliśmy w domu mały remont i trochę się bałam weekendu i dziewczyn plątających się po domu w remontowym bałaganie. Na szczęście mogłam w spokoju demolować sypialnię a w tym czasie dziewczyny zażywały kąpieli w basenie. Wieczorem byliśmy na długim spacerze, dziewczyny na rowerach a dorośli nogami. Wróciliśmy po 22 i padłam prawie nieżywa. Dziś starałam się o remoncie nie myśleć i spędzałam czas na przyjemnościach.

Dziewczyny oczywiście w basenie, przyszły koleżanki i koledzy w liczbie 4 sztuk więc było głośno i wesoło.
Dodatkową atrakcją było ratowanie życia jaszczurce po raz drugi. Myślę, że to była ta sama, którą jakiś miesiąc temu przyniosła nasza Tośka (kotka - sadystka). Za pierwszym razem jaszczurka straciła ogon, tym razem pewnie straciłaby życie, ale udało nam się ją Tośce z paszczy wyrwać, ogonek jaszczurce odrasta, mamy nadzieję, że lepiej się teraz schowa i nie da znów złapać.




Wieczorem znów spacer (oczywiście z aparatem)



 Elka wybrała się z koleżankami na koncert Michała Szpaka, wróciła przed zakończeniem, zdegustowana wielce (darł się jak zwykle - szkoda czasu).


Skończyłam wreszcie bransoletkę swoją pierwszą. Nie dziś, już długo leży gotowa, ale chciałam jeszcze kolczyki do kompletu wydziergać, czekam już tydzień na kamienie i doczekać się nie mogę. Przez remont na pewno będę miała przerwę w dzierganiu więc teraz się pochwalę efektem.



Nieskromnie powiem, że jak na pierwszy raz wyszło bardzo dobrze :)

czwartek, 21 czerwca 2012

Szybkie kolczyki dla Pingwinka


Ela już od jakiegoś czasu mnie męczyła, żebym zrobiła jej kolczyki.
Trochę mi się nie chciało i trochę nie miałam na nie pomysłu.
Miały nie być zbyt skomplikowane, ale bardzo kolorowe. Takie w sam raz dla 11 i pół latki :-)

Dużo ładniej prezentują się na Pingwinku ;)




wtorek, 19 czerwca 2012

Kolejny tutorial i kilka moich porad dla początkujących ;-)

Znalazłam jeszcze jeden tutorial. Bransoletka z sutaszu.
I postanowiłam się podzielić kilkoma moimi spostrzeżeniami.
Najlepsze jakościowo są sznurki firmy pega. Dosyć ciasne i raczej tej samej szerokości.
Na pewno można je kupić w sklepie: http://www.marmon.com.pl i http://www.kadoro.pl
Bardzo dobre jakościowo sznurki są też w sklepie: http://www.sklepbukowiec.pl - ale nie wiem, czy to pega nie znalazłam informacji na ten temat.
Ja ucięte sznurki, zanim zabiorę się do szycia zawsze prasuję. Druga moja wskazówka jest taka, że sznurki trzeba układać zawsze ściegiem w tym samym kierunku, łatwiej się wtedy układają w palcach i wychodzą równiejsze. I jeszcze jedna wskazówka. Na zewnętrznej stronie sutaszu, tam gdzie będzie widać wszystko jak na 'patelni' staram się wbijać igłę jak najciaśniej, wtedy żyłka/nitka chowają się i będą niewidoczne.
Chętnie wybrałabym się na jakieś szkolenie, żeby warsztat dopracować i podpatrzyć inne sposoby.
A tu tutorial do haftu koralikowego, ale bardzo przydatny do sutaszu bo ściegu wstecznego używam przy obszywaniu sutaszu koralikami. Wyglądają wtedy estetycznie i równo.

No to teraz nie pozostaje mi nic innego tylko zabrać się do szycia i wykorzystać wszystkie wskazówki ;-)
Ale pogoda taka ładna, do oporu korzystamy ze słońca i sznurki leżą :(
A obiecałam koleżance kolczyki i czas najwyższy spełnić obietnicę. Podoba jej się taki wzór tylko w innej kolorystyce. Zapytałam autorki wzoru, czy mogę go trochę odgapić, mam nadzieję, że się kategorycznie nie sprzeciwi.

niedziela, 17 czerwca 2012

Cyklokarpaty

Wczoraj dziewczyny brały po raz pierwszy udział w imprezie rowerowej.
Wrażenia - bezcenne.
Wróciliśmy zmęczeni i zadowoleni (a niektórzy słońcem poparzeni)

Numerek już mam, czas się przygotować


Odpoczynek i koncentracja przed wyścigiem:


Emocjonujące ostatnie chwile przed startem, kto jest bardziej zdenerwowany? Rodzice, czy dzieci? Ja obstawiam tych pierwszych ;)



Emilka na ostatniej prostej, dojechała na miejscu 6, jak widzę ile jej ten wyścig dał radości to mi się buzia śmieje!


A tu już druga nasza zawodniczka. Ela z numerem 32. Odważnie stanęła do walki z dziewczynami z klubu rowerowego. I dała radę!



Trasa nie była łatwa. Prosty odcinek po asfalcie a potem wertepy, błoto, kałuże i powrót wałami wzdłuż rzeki.


Ela finiszuje i zajmuje 5 miejsce.


Wyczekiwany moment. Jak przystało na poważną imprezę dyplomy i nagrody wręczał sam Burmistrz Miasta!



Zmęczone rowerzystki uzupełniały kalorie lodami czekoladowymi.




piątek, 15 czerwca 2012

Miał być blog hobbystyczny ;-)

To miał być blog hobbystyczny, ale nie mogę się powstrzymać przed pokazywaniem innych rzeczy :P

Elka na procesji Bożego Ciała, może się moja nastolatka nie obrazi, jak ją tu pokażę? Na wszelki wypadek jej nie powiem.


 Jedyna prawdziwa w naszym domu kibicka, meczy co prawda intensywnie nie ogląda, ale za to ma 2 tematyczne koszulki, kupione za własne kieszonkowe:


Trzymajcie kciuki, dziewczyny biorą jutro udział w dziecięcym maratonie rowerowym :-)
Emilka będzie miała utrudnione zadanie, dzisiaj przesiadła się na nowe szkła. 
Miałam nadzieję, że po roku noszenia okularków nastąpi poprawa, niestety poprawy brak a ze względu na inne niepożądane okoliczności, musieliśmy jej zmienić szkła na jeszcze mocniejsze. Właśnie przyzwyczaja się do +5 rok temu miała +4 - oby to nie była prawidłowość i za rok nie było +6 (tfu, tfu).



A żeby nie było zupełnie niehobbystycznie to wrzucam zdjęcia brązowych sutaszowych kolczyków, spontanicznie wykonanych i bez żadnego projektu, poszłam na żywioł i jakieś takie dziwne mi wyszły ;-) 


czwartek, 7 czerwca 2012

Lenistwo świąteczne

Czas dziś bardzo leniwie płynął. Robótek nie tknęłam, za to wyżywałam się trochę fotograficznie.
Na początek na procesji, na którą moja młodsza córka nie mogła się doczekać.
A po południu na ogrodzie. Efekty poniżej.

Boże Ciało w skrócie telegraficznym:

Ostatnie przymiarki do sypania:


Sypanie:


 Uzupełnianie kalorii po sypaniu:



 Uzupełnianie płynów:


 Zasłużony odpoczynek:









poniedziałek, 4 czerwca 2012

Robota idzie do przodu

Chodzi oczywiście o bransoletkę, którą postanowiłam zrobić.
Męczę się nad nią już 4 dzień... głównie z braku czasu a częściowo dlatego, że ciągle mam małego pomocnika kręcącego się obok.
Przy dobrych wiatrach do końca tygodnia może uda mi się skończyć.
Nie mam pojęcia jak inne dziewczyny 'robiące' w sutaszu tyle pięknych dzieł tworzą... chyba mają jakąś dłuższą dobę ;-)





Niebieskie, chabrowe...

Raz robiłam kolczyki na zamówienie siostry.
Wymagań nie miała zbyt dużych a w zasadzie podobne do mojej córki. Interesował ją tylko kolor (na szczęście nie różowy ;-). Miały bić niebieskie. Daje to duże  możliwości więc nie mogłam się zdecydować, co jej się spodoba i zrobiłam 3 pary :-)
Tym, które wybrała nie zrobiłam niestety zdjęcia, ale pozostałe dwie mam w domu:




Widzę coraz więcej niedociągnięć w tych pracach i staram się je poprawiać. Na pierwszy ogień poszły żyłki, nie mogą być tak widoczne :/
Te drugie wyszły mi dosyć nierówne, jeden większy od drugiego. Na uszach to się nie rzuca w oczy, ale mnie osobiście denerwuje więc staram się więcej tego błędu nie popełniać i na bieżąco korygować, jeśli coś nie wychodzi. A zapomniałabym dodać, że te drugie kolczyki zrobiłam wzorując się na kolczykach z blogu Sutasz Anny - trochę mnie skręca z zazdrości jak oglądam cuda wychodzące spod jej palców, czy kiedyś będę potrafiła takie cuda robić?

sobota, 2 czerwca 2012

Ambitnie

Zabrałam się 2 dni temu za pierwszą bransoletkę. Może niedługo pokażę efekty.
Dzisiaj znów jedne z pierwszych kolczyków. Widać już, że lubię pomarańczowy i fiolet?



Podsumowałam sobie dzisiaj swoją radosną twórczość, przeglądnęłam wyroby które mam w domu i jestem rozczarowana. Bardzo lubię dłubać przy sutaszu, staram się robić wszystko starannie a nie widzę postępów, Ciągle sznurki nie wychodzą tak prosto jako powinny, żyłka się plącze a robota idzie bardzo powoli. 
Moja 5 letnia córka robi większe postępy, dziś zrobiła mi parę kolczyków (nie z sutaszu, igły jej jeszcze nie daję do ręki). Obserwowałam ją ze zdumieniem,  oglądnęła jakie mam koraliki, narysowała sobie projekt i do końca się go trzymała! Oczywiście pomogłam jej z drucikami, ale projekt i nawlekanie było całkowicie jej a moje delikatne sugestie odnośnie projektu zostały zupełnie zignorowane :-). Jeśli odziedziczyła zdolności manualne po mojej teściowej, to jestem pewna, że niedługo piękne rzeczy będą spod jej palców wychodzić.